10 słów – kluczy
Piotr Piszczatowski
przygoda
amnezja
sekret
dziurka od klucza
dziadek
alchemia
niebo
kieszonkowiec
orient express
itaka
Odpowiedź redakcji
Ewa Grochowska
Przygoda.
Oprócz żmudnego procesu uczenia się nietemperowanych skal,
powykręcanych zawiłości rytmu, dynamiki, która wyrzuca na orbitę okołoziemską
dopóty, dopóki się jej choć trochę nie zrozumie – spotkanie z muzyką wiejską jest
przygodą, porównywalną z niewielką liczbą innych życiowych doświadczeń.
Klarnecista Stanisław Witkowski mówi: „to są melodie wzięte z ludzkich ust”. To
duża sztuka i odpowiedzialność, by umieć przyjąć je jak swoje i odnaleźć się w
ludzkim, zwykłym, codziennym wymiarze tego świata.
Jest to świat, który zmaga się z amnezją swoich
mieszkańców, zapominających o tym, co jeszcze trzydzieści lat temu dla ich
rodziców było jak powietrze: bez tego nie było chrzcin, wesela, pogrzebu. Czyli
muzyka. Nie ta z radia, komponowana po to, żeby ją jak najlepiej sprzedać, ale
„nasza”, tutejsza, śpiewana przez ciotkę, grana na skrzypcach przez sąsiada –
wirtuoza.
Myli się ten, kto sądzi, że można opisać ją w kompendium,
zamrozić w nutach. Muzykanci mieli swoje „patenty”, tajemnice, sekrety.
Na jednym z nagrań Andrzeja Bieńkowskiego z lat 70. słychać niesamowite
brzmienie skrzypiec. Przecież skrzypek nie używał przetwornika, programu do
obróbki dźwięku. Jak uzyskał to brzmienie? Sekret.
Wprawne i patrzące z miłością do tej muzyki oko jest w
stanie dostrzec niuanse. Czasem jak przez dziurkę od klucza, na rozmytym
tle, ale wciąż dobrze widoczne.
Jest to świat dziadków, bowiem wielu naszych rodziców
zostawiło za sobą wieś i pamięć o jej kulturze. Być może ich wnuki zobaczą w niej
jeszcze coś innego – uczymy się tej muzyki, robimy filmy również z myślą o
nich, żeby mogły zobaczyć ludzi i usłyszeć muzykę, którą pokochaliśmy. Przy
odrobinie szczęścia nie będzie ona za kilkadziesiąt lat jedynie reliktem
przeszłości.
Wydawałoby się, że zawiłości tej muzyki, zadziwiające
zarówno tak zwanych amatorów – miłośników, jak i „speców” od muzyki, należą
bardziej do świata alchemii i magii niż szarej rzeczywistości. Ale tutaj
dotykamy sedna sprawy. Stefan Kędzierski na jednym z filmów mówi, że nutę
trzeba „wyciągać” tak, żeby leciała do nieba. To ono jest właściwym punktem
odniesienia dla szarości świata i zagadek ludzkiego losu.
Adept tej muzyki musi mieć oczy i uszy otwarte. I być trochę
jak kieszonkowiec: to, co najcenniejsze, jest ukryte pod podszewką.
Zapraszamy do obejrzenia naszych filmów. Niech będą jak orient
express, który zabiera nas w podróż do dalekich, egzotycznych, tajemniczych
i dotychczas nieodkrytych krajów.
Dopiero na stacji końcowej okazuje się, że wróciliśmy do
domu.
I taka to nasza opowieść.
Mamy nadzieję, że po ich obejrzeniu nie będziecie mogli
zasnąć.
(tekst, opublikowany na stronie www.akademiakolberga.pl)
Obejrzyj:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.